Tymczasem w Birkenau szalała śmierć, bardzo, jak nigdy dotąd. Kominy dymiły dzień za dniem, krematoria nie nadążały ze spalaniem kolejno nadchodzących zwłok. Wiele z nich było spalanych na olbrzymich stosach na skraju pobliskiego lasu. Trupi odór włóczył się po okolicy nieustannie, dymy snuły się nisko nad ziemią. Śmierć była wszechobecna. W obozie mówiło się, że niszczeni są przede wszystkim Żydzi. Wciąż nadchodzące transporty były kierowane od razu do „łaźni". Jurek bał się o Cylę, ona sama wpadła w panikę. Obydwoje byli świadkami bestialskiego zastrzelenia dwóch żydówek.
Pewnego dnia, w Wigilię, Jurek tuląc w ramionach Cylę, przybitą i przerażoną pogłoskami o masowej akcji gazowania żydów, gładząc ją po włosach, wyznał jej w romantycznym uniesieniu, że wyrwie ją z tego piekła.
Jurek każdego dnia, w każdej minucie obozowej rzeczywistości rozmyślał o sposobie ucieczki. Ogromna miłość do ukochanej i motywacja do wolności, ani na chwilę nie pozwalała na zwątpienie. Po pewnym czasie miał gotowy plan - postanowił wyprowadzić Cylę z obozu w mundurze esesmana...
Tadeusz Srogi, przyjaciel Jurka poznany w trakcie transportu, pracował w magazynie odzieżowym dla SS.
Tadeusz, nr 178, w ciągu kilku tygodni dostarczył Jurkowi poszczególne części umundurowania niemieckiego wraz z dystynkcjami Rottenführera oraz blankietem przepustki, którą pozostawił w bluzie jeden z esesmanów.
Przez pewien czas Bielecki rozważał możliwość ucieczki czterech osób, wraz z Tadeuszem Srogim oraz jego sympatią Reginą. Srogi jednak wycofał się z przedsięwzięcia, nie widząc szans dla całej grupy. Mimo to, do końca ucieczki pomagał Jurkowi, ryzykując własnym życiem.
Na dokumencie, który zostawił esesman widniało nazwisko Helmuth Stehler, Jurek nie mógł wyjść z obozu o takim nazwisku, ponieważ strażnicy znali Stehler'a. Czym prędzej przerobił nazwisko na Steinera.
Teraz musiał tylko czekać, aż nadejdzie pora zielonych przepustek, bo w zwyczaju komendantury było zmienianie co jakiś czas koloru dokumentów.
Czekał na swój kolor.
Następnego dnia Jurek spotkał się z Cylą przy śmietniku i odrzekł: "Posłuchaj, niedługo, około trzeciej po południu, przyjdzie po ciebie esesman i zabierze na przesłuchanie do Politische Abteilung". Zdumiona, tylko na niego popatrzyła. "Pamiętaj i czekaj", odpowiedział krótko i odszedł, wartownik przyglądał im się podejrzliwie.
Jeszcze tego samego dnia Jurek dowiedział się, że oddział dziewczęcy został przeniesiony. Nie miał pojęcia dokąd. Tej nocy nie zmrużył oka. Bał się, że już nigdy nie ujrzy swojej ukochanej.
Po czterech dniach dostał od kolegi mały liścik: "Pracuję w Stabsgebäude C.".
Jerzy odetchnął z ulgą, Cyla była niedaleko.
Bielecki wyznaczył termin ucieczki na 21 lipca 1944 roku. Umówili się z Cylą, że w tym dniu co dwie godziny będą wychodzić z budynków, a o godzinie piętnastej Cyla ukaże się w oknie swojego bloku, a Jurek na balkonie magazynu. Podniesiona ręka będzie sygnałem, że ucieczka jest aktualna.